- Aoi i pan Uchiha, który zresztą jest nieobecny, macie przygotować projekt jednostki mieszkalnej w hotelu pięciogwiazdkowym zgodnie z wymaganymi standardami. - Nauczyciel hotelarstwa w dziwny sposób okazywał sympatię, gdy chodziło o mnie. Nie wiedziałam czym to jest spowodowane, ale czułam się bardzo nieswojo kiedy przed wszystkimi uczniami mówił do mnie w ten chłodny sposób. Czy tylko ja dostrzegałam jego dziwne zachowanie? Przecież w sytuacji sam na sam było całkiem odwrotnie.
Pan Bonu rzucił okiem na kalendarz za jego plecami po czym dodał:
- Macie czas do kwietnia. Panienko Mirakuru, proszę zmobilizować swojego kolegę do pracy. Ocena zależy od waszej współpracy.
Klasa przyglądała mi się badawczo, nic w tym dziwnego, w końcu Sasuke, bo tak wolę go nazywać, nie jest duszą towarzystwa. No, i jest jeszcze jeden ważny powód. Mianowicie, każda moja próba zaprzyjaźnienia się z nim kończyła się totalnym fiaskiem. Oczywiście, determinacji mi nie brakowało, jednak pomysłów było coraz mniej. Nie wiem ile razy już próbowałam go zagadnąć, ale wciąż i wciąż mnie odrzucał. I nie, nie fascynowałam się nim z powodu jego nienagannego wyglądu, chociaż nie mogłam zaprzeczyć, był nieziemsko przystojny. Moje zamiary były czysto koleżeńskie i wynikały z tego, że był samotny - jak ja. Pragnęłam mu pomóc. Niczego nie robiłam na pokaz i zazwyczaj moje nieudane próby zaznajomienia się z brunetem były tajną misją, o której wiedzieli tylko nieliczni. Wiedzieli i szczerze mi tego odradzali, ponieważ istniało wiele plotek na temat chłopka, z którym miałam teraz dzielić pracę domową. Wszystkie z reguły mówiły o tym, że brunet dawno temu popadł w złe towarzystwo. Słynął także z częstych bójek i nadużywania alkoholu. Mimo wszystko trzymałam się tego, że są to tylko plotki, a za tą maską obojętności i wyrachowanego drania kryje się coś więcej.
Kątem oka zaobserwowałam Temari, która wysyłała w moją stronę zaciekawione spojrzenia. Wiedziałam, że nie obejdzie się bez wykładu z jej strony, ale teraz wolałam się skupić na czymś ważniejszym. Wstałam zgrabnie z zajmowanego miejsca zaalarmowana dzwonkiem na przerwę i czym prędzej skierowałam swoje kroki ku wychowawcy.
- Panie profesorze, może mi pan podać adres zamieszkania Sasuke? Nie wiem jak mam się z nim skontaktować, a zależałoby mi na czasie. - Tak, w końcu mam pretekst, żeby o to zapytać. Boże, jak długo czekałam na tą chwilę?! Teraz nie miałam prawa budzić podejrzeń u nikogo, a Temari nie może się ze mną nie zgodzić.
Mężczyzna po czterdziestce przyjrzał mi się uważnie po czym wpisał coś do komputera. Odwrócił wyświetlacz luksusowego laptopa w moją stronę, a moim oczom ukazał się nie tylko adres Sasuke. Masa informacji dotycząca jego osoby! Mój mózg samoistnie zaczął zapamiętywać dane z monitora, ale wiedziałam, że muszę być dyskretna. Grzecznie spisałam adres, a w głowie zakodowałam ważniejsze fakty.
- Aoi, nie chcę mieć problemów, jeśli Uchiha zapyta skąd masz jego adres, to nie ode mnie, dobrze? - Jego błagalny wzrok był taki śmieszny. W mojej głowie Sasuke nie był straszny za jakiego go mają. Był po prostu samotnikiem.
Odgarnęłam długie pasmo włosów, które opadło mi na twarz, wyprostowałam plecy, które zaczęły już trochę boleć od skrzywionej postawy przy biurku i kiwnęłam jedynie głową. Nie wiedząc co jeszcze mogłabym powiedzieć, wyszłam lekkim krokiem z sali ówcześnie żegnając się z profesorem.
Całe szczęście przy wyjściu ze szkoły nie czekała na mnie Temari, która pewnie była już wyżerana od środka przez niewiedzę. Dziś musiała jechać do pracy w kawiarni jej ciotki, a ja dzięki temu zyskałam czas na spacer do domu kolegi z klasy.
Byłam trochę zdziwiona, że mieszka w bloku, który był oddalony od mojego domu jakieś dwadzieścia minut pieszo.
Wspinając się po schodach jeszcze raz zaznajomiłam się z adresem, by potwierdzić, że znajduję się w dobrym budynku. Mieszkał na pierwszy piętrze, więc nawet nie dostałam zadyszki. Będąc pod drzwiami jego lokum, rozejrzałam się niepewnie po korytarzu. Nie był specjalnie zadbany, zdecydowanie przydałby się remont w tym miejscu. Przebiegły mnie dreszcze, gdyż było tam dosyć chłodno. Nie chciałam dopuścić do siebie myśli, że byłam zdenerwowana, więc tak to sobie tłumaczyłam. W końcu zdobyłam się na odwagę i trzykrotnie zapukałam w dębowe, solidne drzwi.
Zawahałam się, może jednak powinnam zwiewać? A co, jeśli otworzy mi jego opiekun? Nie zdążyłam sobie odpowiedzieć, bo drzwi zaczęły się uchylać, by następnie moim oczom ukazał się półnagi mężczyzna, którym nie był Sasuke.
- Ymmm, ja, może... ymmm Sasuke? - Czy ja naprawdę to powiedziałam? Jestem aż taką idiotką?! Spuściłam głowę oblana rumieńcem. Wbiłam wzrok w stopy rozmówcy, które notabene były nawet zadbane. Nie wiedziałam, czy zacząć się tłumaczyć przed nieznajomym, czy może jednak zdołał się domyśleć o co go pytam.
- Ymmm, ja, może... jest. - Czy on zaczął mnie przedrzeźniać? Zdziwiona podniosłam wzrok, a ten puścił do mnie oczko. Byłam zaskoczona, ale zdałam sobie sprawę, że w ten sposób chciał mnie wesprzeć? Nie wiem dokładnie co miało przynieść to działanie, ale poczułam się lepiej.
Zaprosił mnie do środka i wskazał drogę do pokoju bruneta. Idąc we wskazaną stronę zdążyłam rzucić okiem na mijane pomieszczenia. Mieszkanie nie było duże, jednak ktoś dobrze wykorzystał w nim przestrzeń. Ściany wszędzie były pomalowane na beżowo, podłogi, na których walało się trochę ubrań, były wyłożone jasnymi panelami. Meble były trochę ciemniejsze, ale doskonale pasowały do minimalistycznego wystroju.
Kiedy Sasuke nie zareagował na pukanie do pokoju jego współlokator krzyknął do mnie z salonu, że mam po prostu wejść. Nie wiedziałam dlaczego głupkowato się przy tym uśmiechał, póki nie weszłam do środka i nie zastałam tam bruneta leżącego na łóżku w samej bieliźnie. Oczywiście, spiekłam raka, ale to nie przeszkodziło mi w skupieniu się na celu. Zachowując względny spokój, podeszłam na palcach do śpiącego Sasuke tak, by zobaczyć jego twarz. Spał mocno i wyglądał zaskakująco niewinnie. Temari, gdybyś tylko to zobaczyła! Od razu zmieniłabyś co do niego zdanie! Starałam się nie patrzeć poniżej szyi, inaczej czułabym się strasznie niezręcznie. Kiedy już nasyciłam oczy, podeszłam bliżej i wyciągnęłam rękę z zamiarem obudzenia go. Niemal krzyknęłam kiedy to jednym, zręcznym ruchem powalił mnie na ziemię, przygniatając własnym ciężarem.
- Czego chcesz?
Oh God. Sama nie wierzę, że to mówię/piszę ale.... jest szansa, że polubię tego gnojka Sasuke. I jest to prawdą! Za Uchihą nie przepadam. Nie... ja go po prostu nie trawię, drażni mnie tak ten gościu, że nie da się tego opisać słowami. Mimo tegoooo, i tak wbijam na blogi SasuSaku, bo myślę sobie "ah.... nie no, może bedzie przedstawiona jakaś fajna historia. I tak przecież kiedyś szalałam za Uchihą i za SasuSaku. Nie będzie tak źle!" Ale oczywiście jest źle. Czytałam po jednym rozdziale, czasami nawet nie do końca bo nie mogłam zdzierżyć obecności Uchihy w tych tekstach. Tutaj jest mega inaczej :O Nie wiem czy to sposób w jaki piszesz, czy historia, czy pomysł, czy może to że gościu pojawił się dopiero pod koniec prologu :D alee... będę tu zaglądać! Przyciągnął mnie tytuł z racji tego, że lubię Panią Bey :> Ta piosenka akurat średnio, ale generalnie ją lubię bardzo. No.. także dodaję do nawiedzanych iiiii zapraszam do siebie! http://daraku-tenshi.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńxoxo
Ho ho ho! Piękny początek. Podoba mi się to ze Główna bohaterka wcale nie jest jakąs wielką fanką Sasuke która lata za nim i czepia sie go jak rzep psiego ogona tylko traktuje go jako kolege z klasy :]
OdpowiedzUsuńalbo jestem ślepa albo nie podałas imienia głównej bohaterki co mnie bardzo zdziwiło i też trochę zniesmaczyło.. nie ma żadnej zakładki "bohaterowie" czy krótkiego wstępu do historii tylko do tak wstawiasz sobie prolog :[
jeśli chodzi o mnie to trafiłaś w mój czuły punkt - Temari. Uwielbiam ją! jest zajebistą babką która u ciebie występuje [przynajmniej tak przypuszczam] jako najlepsza przyjaciółka Głównej. lepszej postaci nie mogłaś dobrać :p
zastanawia mnie ten opiekun Sasuke. mogłaś go opisać z wyglądu bo sądząc po charakterze jest całkiem spoko. A kto wie, może jest także super mega ciachem ^^
"Niemal krzyknęłam kiedy to jednym, zręcznym ruchem powalił mnie na ziemię, przygniatając własnym ciężarem." czyli co, nie dość że powalił ją na podłogę to jeszcze na niej się położył.? Oo nie rozumiem! :'(((
wybacz mi to że tak ci wytykałam te braki ale według mnie powinna być jakaś taka informacja...
mimo wszystko bardzo mi się podoba i z chęcią będe tutaj zaglądać i czytać kolejne twe wypociny. ciekawe kiedy dodasz nn :D
mocno ściskam i całuję, Sarah ;3
moja pomyłka! jestem ślepym karłem i nie zauważyłam imienia Głównej. wybacz :3
UsuńNic się nie stało ;) Ja również jestem ślepa, więc trzeba mi czasem wiele wypominać.
UsuńCo do blondyna, masz rację. Mogłam go lepiej przedstawić, chociaż odegra on swoją rolę już w 1.
Wstawiłam prolog, który tak na dobrą sprawę nim nie jest. Nie chciałam jednak opublikować tak mało obszernego tekstu i nazwać "rozdziałem". Także musisz mi to wybaczyć. Wszelkie braki postaram się Wam wynagrodzić już wkrótce.
"Niemal krzyknęłam kiedy to jednym, zręcznym ruchem powalił mnie na ziemię, przygniatając własnym ciężarem." -----> tutaj musi zadziałać wyobraźnia. Sasuke powalił Aoi na ziemię i klapnął na nią. ;) jeśli chcesz, mogę Ci to narysować (nie, nie chcesz tego).
Dziękuję za szczery komentarz.
Pozdrawiam.
Zabiję cię! Musiałaś skończyć w takim momencie?
OdpowiedzUsuńIdę dalej czytać ;]
Hi, honey!
OdpowiedzUsuńCzuję, że znów musimy nawiązać współpracę przez GG, bądź maila B|
Początek jest zachęcający, lecz łudząco podobny do GAT Akemii. Wierzę jednak, że wybrniesz z tego oryginalnym rozwinięciem, które zapewne na mnie czeka.
Szablon jest cudowny w swojej prostocie, choć tytuł mógłby być lepiej usytuowany i napisany inną czcionką, ale to wszystko jest do zrobienia B|
O fabule nie mogę się na razie za dużo wypowiedzieć, ale spokojnie, zrobię to w odpowiednim momencie. Nie wiem, czy dam radę skończyć dzisiaj "rozdział 1", gdyż czekają na mnie lekcje ;_;
Tak czy siak wiedz, że czuwam B|
Pozdrawiam ;)